sobota, 15 września 2012


Klub 'Loca". Dookoła pełno ludzi wywijających na parkiecie oraz przy barze pijąc trunki alkoholowe. Jedni już nieźle wstawieni, zabawiający naiwne dziewczyny, tylko po to, żeby zaciągnąć je do łóżka i przelecieć. Na czerwonych kanapach w samym rogu sali siedział brunet ze swoim bratem. Oczywiście szatyn był w swoim żywiole, a starszy Herrera nie miał nic przeciwko, żeby mu towarzyszyć. I tak nic lepszego do roboty w domu nie miał. Wzrokiem szukał pewnej brunetki, którą często tu widywał. Szatyn patrzył na brata, pytając w myślach kogo on tak wypatruje. Nagle zobaczył śliczną czerwonowłosą dziewczynę. O nie, takiej okazji nie przepuści. Przeprosił bruneta i zaczął gonić dziewczynę, która szła przez wirujący tłum na parkiecie. Doszła do baru i zamówiła sobie drinka. Ucker usiadł obok niej i powiedział barmanowi, że za nią zapłaci, wykładając z portfela banknot. Czerwonowłosa podziękowała mu słodko uśmiechając się do niego. Odwzajemnił gest.
- Co taka ślicznotka robi tutaj sama? - Spytał, po czym zamówił sobie piwo.
- Akurat dzisiaj tak wyszło. - Złapała w rękę swojego drinka, którego podał jej barman i upiła łyka, spoglądając kątem oka na chłopaka.
- No to już masz towarzystwo. Christopher, ale mów mi Chris lub Ucker. - Szatyn ucałował wierzchnią część dłoni dziewczyny.
- Dulce. - Ponownie posłała mu swój czarujący uśmiech. Uckermann dostał swoje piwo i właściwie jednym tchem je wypił i oddał pusty kufel barmanowi. - A co taki przystojny facet robi sam tutaj? Czyżby łowy?
- Nie sam. Mój brat siedzi na kanapach w poszukiwaniu kogoś, kogo chyba nie znam. Można zaprosić cię na parkiet?
- A ty nie chcesz się z nim nudzić, rozumiem. Chwilka. - Ruda dopiła do końca swojego drinka i chwyciła za wyciągniętą w jej stronę rękę chłopaka. Pociągnął ją na parkiet, gdzie już po chwili dali się ponieść gorącym rytmom. Chłopak objął ją w tali i zaczął tańczyć, a ona uwodziła go na wszystkie możliwe sposoby, robiąc to coraz odważniej. Oczywiście jemu to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Uśmiechał się do niej szeroko i patrzył na jej falujący biust oraz kręcące się seksownie biodra. Miała coś w sobie, co cholernie go przyciągało. Uwodzicielska, seksowna, pełna wdzięku. Dodatkowo te milimetry, które ich dzieliły, a raczej w pewnym momencie już przestały, bo czerwonowłosa zaczęła ocierać się o niego, sprawiały, że jego ręce zaczęły się pocić, a serce biło mocniej. W pewnym momencie Ruda zatrzymała się gwałtowanie. Patrzyła w jego oczy, a ich usta dzielił dosłownie milimetry. Ona robi to specjalnie czy jak? - Przemknęło przez jego myśli. Musnęła lekko jego usta, by po chwili całkowicie się w nich zatopić i wsunąć rękę do jego spodni chwytając jego przyjaciela. Szatyn wplątał dłoń w jej krwisto czerwone włosy i odwzajemnił pocałunek wpychając język do jej buzi i penetrując nim jej wnętrze. Dziewczyna oderwała się od niego i wyszeptała do jego ucha:
- Masz ochotę na więcej? - Jej ciepły oddech, lekko podrażnił jego szyję. Stanęła prosto i uśmiechnęła się do chłopaka. Spojrzał w jej oczy i skinął głową. Chwycił ją za rękę i czym prędzej wyszedł z klubu, zostawiając bruneta samego i wysyłając mu krótkiego sms'a "Wrócę późno, nie czekaj"


"Cześć skarbie!
Nawet nie wiesz jak mi cię tu brakuje. W każdej wolnej chwili myślę o tobie i najchętniej rzuciłbym to wszystko w cholerę i przyleciał, aby cię mocno uścisnąć i ucałować. Czemu nie ma cię tu ze mną, żeby być i wspierać? Wiem, masz swoją pracę w Meksyku, ale to co ja zarabiam w zupełności starczyłoby nam, a bylibyśmy razem. I tak wiem, że cię nie przekonam... No trudno, muszę jeszcze trochę pocierpieć bez ciebie. Jeszcze 3 miesiące. Niby nie długo, ale mi się czas dłuży jak cholera. Wiesz jeżeli już tak piszę o pracy... Chociaż lubię to co robię i lubię dzieci, to coraz bardziej przekonuję się, że nie chciałbym mieć swojego. Ciągły płacz i bójki pomiędzy rodzeństwem. Do tego trzeba do takiego malucha w nocy wstawać, bo woła o jeść. Dobrze, że jak na razie nam to nie grozi. No, ale koniec o mnie. Co u ciebie? Dajesz sobie radę sama w Meksyku? Obiecałem dzwonić częściej... Tak wiem, ale cały czas jestem zaganiany. Wiesz przecież, że dzwonię kiedy tylko mogę, żeby chociaż przez chwilę usłyszeć twój głos. No i oczywiście listy... Jak dla mnie to i tak lepsza rzecz, niż pisanie smsów. Przynajmniej mogę się rozpisać. Jak wrócę... Mam dla ciebie pewną niespodziankę. Mam nadzieję, że ci się spodoba i ucieszysz się z niej. Proszę napisz mi w odpowiedzi co u ciebie, bo martwię się... Martwię się, że nie ma mnie przy tobie i nie mogę cię obronić w razie potrzeby. Kocham cię!

Will............

Czarnulka siedziała na kanapie czytając list od swojego chłopaka. Tak bardzo brakowało jej jego osoby. Nie miała się do kogo przytulić, nawet wypłakać w rękaw w razie potrzeby. Ostatnim razem kiedy się wdzieli... Było to niecałe dwa miesiące temu. Związek na odległość... Wiedziała, że mimo to, przetrwa. Kilometry nie mają przecież znaczenia, jeżeli kocha się kogoś całym sercem. Ufała mu, więc nie bała się, że blondyn ją zdradza. Nie ma takiej mowy nawet. On jest porządnym facetem, który jest szczery i jeżeli zrobi coś źle, umie się do tego wprost przyznać. Jej ciemne oczy śledziły uważnie słowa napisane przez jej chłopaka. Tęsknił za nią... Ona też i to bardzo. Też z chęcią pojechałaby do niego, ale nie możesz wziąć urlopu. W końcu natknęła się na fragment o dzieciach. On nie chcę mieć takiego małego szkraba... Te słowa huczały w jej głowie jak dzwon. Myślała, że może jednak jego zdanie na ten temat się zmieniło, ale jak widać myliła się. A co by było, gdyby była w ciąży...? Zmieniłby je?



Drzwi do pokoju hotelowego otworzyły się szeroko, a do pomieszczenia wpadł szatyn namiętnie całując czerwonowłosą dziewczynę. Kopnął nogą w tył, a drzwi zamknęły się trzaskając. Uckermann zdjął z Dulce bluzkę i łapczywie zaczął całować jej szyję i dekolt. Miał na nią ochotę... I to wielką. Już w klubie go rozpaliła, a dodatkowo jej ręka w jego spodniach w taksówce, zrobiła swoje. Ona też nie była obojętna. Przystojny, seksowny... Jedna noc nikomu nie zaszkodzi. Rozpięła swoimi zwinnymi paluszkami jego koszulę, by po chwili zsunąć ją na podłogę. Złapała za pasek jego spodni i pociągnęła go w stronę łóżka z czerwoną pościelą. Gdy znaleźli się przy nim, obkręciła go i pchnęła na nie siadając okrakiem i wpijając w jego usta. Szatyn sięgnął do zapięcia od jej koronkowego stanika i po chwili owa rzecz znalazła się na czerwonej wykładzinie. Spojrzał na jej jędrne piersi i wziął w ręce, lekko ugniatając. Ruda nie dała mu długi się nimi pobawić, gdyż wstała z niego i zdjęła jego spodnie wraz z bokserkami. Położyła się wygodnie i złapała jego męskość, powoli przesuwając po niej swoją ręką, aby postawić go do pionu. Szatyn przymknął oczy oddając się rozkoszy, którą mu dawała. Kilka przesunięć i trąciła językiem jego główkę, by po chwili zanurzyć go w swojej buzi. Z ust chłopaka zaczęły się wydobywać ciche jęki, świadczące o tym, że jest mu dobrze. Kiedy czuła, że dochodzi, brutalnie przerwała czynność i przeszła z pocałunkami w górę zatrzymując się na jego ustach. Odwzajemnił, lecz po chwili oderwał się od niej i przewrócił ją na plecy. Rozpiął jej jeansy i szybkim ruchem zdarł je z niej. Uśmiechnął się lekko i przyssał do jej sutka. Trącał go językiem co powodowało, że robił się nabrzmiały i ciemno czerwony. To samo zrobił z drugim. Ręką przejechał wzdłuż jej opalonego brzucha, by po chwili zatrzymać się na koronkowych stringach. Zdjął je i muskając jej ciało swoimi ustami doszedł do jej muszelki. Zatopił w niej język, aby dać jej jak najwięcej przyjemności. Dziewczyna zacisnęła dłonie na prześcieradle, drżąc pod szatynem. Ruszał energicznie językiem, co spowodowało, że czerwonowłosa doszła na szczyt. Było jej dobrze... Uśmiechnął się do siebie zadowolony ze swojej pracy. Wrócił do jej ust i bez ostrzeżenia, brutalnie wsunął swojego penisa do jej mokrej dziurki. Zaczął poruszać się w niej, by po chwili obydwoje odnaleźli wspólny rytm i mogli napawać się tą chwilą. Po pokoju rozeszły się głośne jęki rozkoszy. Obydwoje w tym samym czasie szczytowali. Po wszystkim szatyn opadł na ciało czerwonowłosej, próbując uspokoić swój oddech. Spojrzał w jej brązowe oczy, które błyszczały jak małe iskierki. Uśmiechnął się lekko i musnął jej usta swoimi. To był jeden z najlepszych wieczorów w jego życiu...



Miesiąc później:

Drobna czerwonowłosa dziewczyna siedziała na brzegu wanny, czekając na wynik testu ciążowego. Dobrze pamiętała tamten wieczór z szatynem... No właśnie, problem w tym, że się nie zabezpieczyli, a okres jej się spóźnia. Westchnęła cicho i sięgnęła po małe urządzenie. Przymknęła na chwilę oczy myśląc, co zrobi, jeżeli jej przewidywania się sprawdzą. Spojrzała na wyświetlacz. Dwie kreski... Dwie. Cholera, jedna noc, a wszystko może zmienić... Ale zaraz... Test ciążowy nie musi mówić prawdy. Najbardziej wiarygodne będzie, jak pojedzie do lekarza i on to potwierdzi. Jeszcze jest szansa... Odłożyła urządzenie i wybiegła z łazienki chwytając w drodze swoją czarną torbę. Wyszła z domu, zamykając drzwi na klucz i poszła na najbliższy przystanek autobusowy. Chciała jak najszybciej to sprawdzić, być pewna... Kiedy była już na miejscu, sprawdziła rozkład jazdy i najbliższym pasującym autobusem udała się do szpitala. Niecałe 20 minut i była na miejscu. Automatycznie otwieranymi drzwiami weszła do środka i udała się do recepcji w celu uzyskania informacji, gdzie musi się udać. Brunetka za ladą uśmiechnęła się i opowiedziała w skrócie jak czerwonowłosa ma się udać do gabinetu 24. Ruda podziękowała i udała się do windy na końcu korytarza. Wsiadła do niej i nacisnęła guzik z numerkiem 25. Winda ruszyła. Dulce stała lekko strzelając palcami. Denerwowała się... Nagle poczuła jak winda się zatrzymuje. Wysiadła i skierowała się na prawo szukając wzrokiem podanego przez recepcjonistkę gabinetu. Numer 21, 22, 23, 24 i... Jest. Numer 25. Spojrzała na dwie kobiety czekające w kolejce, aby wejść do środka na wizytę. Spytała kto jest ostatni. W odpowiedzi usłyszała głos drobnej czarnowłosej dziewczyny. Uśmiechnęła się lekko i usiadła obok niej. Matko... Jeszcze musi czekać. Miała nadzieję, że pójdzie do lekarza od razu, a tak? Jeszcze się rozmyśli... Nie, nie może tego zrobić. Westchnęła cicho, gniotąc kawałek bluzki w rękach.
- Boisz się? - Do jej uszu doleciał ten sam głos co przed chwilą. Uniosła głowę i spojrzała na czarnulkę, która lekko się uśmiechała. Wyglądała przyjaźnie... Ruda skinęła głową. - Nie chcesz tego dziecka?
- Nie, to znaczy ja... Nie myślałam o tym... Ja... - Nie dokończyła, gdyż z gabinety wyszła blondynka w wieku około... 35 lat. Miała już spory brzuch, więc pewnie była w jakimś szóstym czy siódmym miesiącu ciąży. Pożegnała się z lekarką i skierowała do windy. Kobieta w białym kitlu wywołała kolejną osobę. Dziewczyna z czarnymi włosami wstała, dając znak, że już idzie i uśmiechnęła się do Dulce.
- Jestem May. Jeżeli chcesz, poczekam na ciebie i porozmawiamy później. - Ruda skinęła głową, a dziewczyna weszła do gabinetu. Obca osoba, ale czerwonowłosa miała chęć się wygadać. Z Annie spotka się pewnie dopiero za 2 dni. Blondynka ma teraz sporo pracy, po za tym nie najlepiej się czuję. Dulce spojrzała na plakat, gdzie była kobieta w ciąży. Obok wisiał kolejny, tyle że na nim był już mały, uśmiechnięty bobas. Zostać mamą... Czy to jest trudne? I czy dziecko będzie szczęśliwe nie mając ojca? Przecież to Ann zawsze chciała mieć takiego małego szkraba. Starają się z Poncho o niego od roku, a ona... Jedna noc i wszystko się po niej zmienia...