....Dookoła tłumy ludzi chodzące od sklepu do sklepu. Obładowane torbami kobiety i znudzeni mężczyźni siedzący na ławeczkach przy wejściach do sklepów o różnych nazwach. Kto by chciał chodzić po centrum handlowym przez kilka godzin i nosić za swoją ukochaną wyładowane po brzegi torby. Płeć o wygórowanym ego i mózgu w przyrodzeniu woli chodzić w rozwalonych butach, podartych jeansach i kupić piwo niż zakupić sobie coś ładnego do swojej garderoby. Oczywiście zdarzają się wyjątki, ale jest ich niewiele. Często kobieta może od nich usłyszeć coś w stylu: Na co ci kolejna para butów? Już masz ich setki. Dla płci pięknej zawsze będzie mało. Różne kolory, wzory, materiały... Raj na ziemi. Przecież kobiety robią to też po to, żeby podobać się facetom. A chyba każdy samiec przyzna rację, że jak widzi seksownie ubraną kobietę, to krew w ich żyłach buzuje. Dlatego jednym z najbardziej uwielbianych przez nich sklepów jest ten z bielizną damską. Wtedy fantazja i pożądanie idzie w górę. W jednym z takich sklepów wokół wieszaczków i koronkami chodziła blondynka, a tuż za nią jej czerwonowłosa przyjaciółka. Ta druga miała trochę inny cel chodzenia po sklepach, ale wiedziała, że musi jakoś wyrwać Anahi z tego całego popieprzonego domu, gdzie leżała i tylko wpatrywała się w sufit myśląć o tym swoim pożal się Boże mężulku, a zakupy... To coś co lubiła, więc była jakaś szansa na poprawienie humoru.
- Ruda... A może... Może gdybym kupiła taki komplet... - Mówiła trochę do siebie, a trochę do przyjaciółki, trzymając w ręku wieszak z czarną, koronkową bielizną. - Gdybym go założyła... No wiesz, może Poncho... Może by znowu się mną zainteresował? Spojrzał na mnie jak na kobietę?
- Boże, trzymaj mnie, bo z nią nie wytrzymam. Ann czy ty możesz chociaż na chwilę przestać myśleć o tym idiocie i zająć się sobą? Czy naprawdę twoje życie kręci się tylko wokół niego? Weź się w garść i chociaż ten jedyny raz zrób coś dla siebie, dla swojej urody. - Czerwonowłosa widziała, że Herrera chcę coś odpowiedzieć, ale jej to uniemożliwiła. - Jeżeli chcesz kupić to... To nie rób tego dla męża, tylko dla siebie, rozumiesz?
Blondynka pokiwała głową i wzięłam komplet kierując się do przymierzalni, by tam zobaczyć czy wzięła odpowiedni rozmiar. Po kilku minutach wyszła z niej i pociągnęła przyjaciółkę do kas. Zapłaciła za wybraną bieliznę i wyszły ze sklepu. Blondynka rozejrzała się dookoła, myśląc, gdzie mogłyby się teraz wybrać. Natrafiła na wzrok Rudej, która pokręciła głową, śmiejąc się przy tym.
- Teraz ja wybieram sklep... Bo ja muszę coś załatwić. - Uśmiechnęła się i ruszyła, a blondynka za nią. Minęły kilka sklepów, w tym dwa ulubione pani Herrery. Jednak nie dane było jej wejść, gdyż kiedy już chciała to zrobić, jej czerwonowłosa przyjaciółka chwytała ją za rękę i prowadziła dalej. Nagle znalazły się w sklepie dla maluchów. Mnóstwo zabawek i ubranek dla niemowlaków. Anahi już dawno tu nie była... Kiedyś bywała częściej, ale z wiadomych powodów przestała tu przychodzić. Po prostu te wszystkie rzeczy ją przygnębiały, przypominały o tym, że ona od długiego czasu stara się o dziecko, a nic z tego nie wychodzi. Blondynka rozejrzała się i zobaczyła śliczne żółte body w małe uśmiechnięte misie. Wzięła je do ręki, wyobraziła sobie jak jej córeczka by w nich wyglądała. Westchnęła cicho i złoyła materiał, odkładając go na swoje miejsce.
- Any... Poznaj kogoś. - Blondynka odwróciła się w stronę głosu czerwonowłosej i zobaczyła brunetkę o brązowych włosach. - To jest Maite.
- Maite Perroni. - Czarnowłosa wyciągnęła rękę do Anahi i lekko się uśmiechnęła. Dziewczyna uścisnęła jej dłoń i również się przedstawiła.
- A teraz moje drogie panie idziemy na kawę. To znaczy na sok. - Zaśmiała się Dulce i obydwie koleżanki chwyciła za ręce, wyprowadzając ze sklepu i ciągnąc w stronę kawiarni. Zdziwiona blondynka nie opierała się, ale nie bardzo rozumiała co to wszystko miało znaczyć. Doszły do celu i zajęły stolik, biorąc niewielkie karty z napojami i smakołykami. Każda z nich wybrała coś dla siebie i po chwili czerwonowłosa poszła do kasy zamówić, zostawiając dziewczyny same. Zapadła niezręczna cisza...
- Dulce mi o tobie wiele mówiła. - Zaczęła niepewnie czarnulka, na co Anahi lekko uniosła brwi.
- A można wiedzieć co? - Nie była zbyt zadowolona z takiego obrotu sprawy. Miały być same, a tu nagle się dowiaduje, że ma spędzać czas z jakąś nieznaną jej osobą. W ogóle ten sklep dziecięcy? Co to miało znaczyć...? Czerwonowłosa zrobiła to specjalnie czy jak?
- Same dobre rzeczy. - Uśmiechnęła się Perroni. Po chwili przeniosła wzrok na Dulce, która usiadła przy jednym z boków kwadratowego stolika.
- Mam nadzieję, że się polubicie. - Czerwonowłosa wykrzywiła usta w uśmiech i chwyciła jedną z serwetek, robiąc z niej rulonik. Patrzyła to na uśmiechniętą Maite, to na lekko zdenerwowaną blondynkę. Coś czuła, że jej przyjaciółka nie jest zadowolona z tego spotkania. Po chwili kelnerka przyniosła kawę, dwa soki i trzy serniki na zimno. Wszystkie trzy podziękowały, a blondynka wzięła się za swoją słodkość, by mieć pretekst do tego, żeby się nie odzywać. - Spotkałyśmy się z Maite w szpitalu... Jak poszłam upewnić się czy jestem w ciąży. - Czerwonowłosa lekko się uśmiechnęła. - Od słowa do słowa i jakoś się zgadałyśmy, żeby się ponownie spotkać. Z resztą ona też będzie miała malucha, jest w drugim miesiącu ciąży. - Dulce upiła łuk swojego pomarańczowego soku. Chętnie zamieniłaby go na kawę, ale wiedziała, że musi teraz o siebie dbać i wyrzec się wielu rzeczy. Wszystko teraz dla zdrowia dziecka. Dobre odżywianie, nie przemęczanie się...
- Tak to prawda, jestem w drugim miesiącu ciąży. - Czarnulka uśmiechnęła się szeroko. W blondynce się zagotowało. Przyjaciółka wyciągnęła ją po to, żeby miała oglądać rzeczy dla maluszków i słuchać jak to jedna i druga będzie miała dziecko, którego tak jej brakowało? Dość tego!
- Dość... - Anahi wysyczała przez zęby i spojrzała na czerwonowłosą. - Zrobiłaś to specjalnie czy jak? Sklep dla niemowlaków, znajoma, która też jest w ciąży... Chciałaś mi wypomnieć, że ja nie mam dziecka? Chciałaś mnie upokorzyć? Gratuluję, bo własnie ci się to udało. - Spojrzała z pogardą i wściekłością na swoją przyjaciółkę i wstała, chwytając torbę oraz swoje zakupy. Pokręciła głową prychając cicho i ruszyła do wyjścia.
- Ale Any... - Usłyszała za sobą wołanie czerwonowłosej. Nie zatrzymała się, wyszła z kawiarni szybkim krokiem i przemierzała centrum handlowe ze łzami spływającymi po jej czerwonych policzkach. Nie mogła tego opanować... To był błąd, że dała się tu wyciągnąć...
- Ruda... A może... Może gdybym kupiła taki komplet... - Mówiła trochę do siebie, a trochę do przyjaciółki, trzymając w ręku wieszak z czarną, koronkową bielizną. - Gdybym go założyła... No wiesz, może Poncho... Może by znowu się mną zainteresował? Spojrzał na mnie jak na kobietę?
- Boże, trzymaj mnie, bo z nią nie wytrzymam. Ann czy ty możesz chociaż na chwilę przestać myśleć o tym idiocie i zająć się sobą? Czy naprawdę twoje życie kręci się tylko wokół niego? Weź się w garść i chociaż ten jedyny raz zrób coś dla siebie, dla swojej urody. - Czerwonowłosa widziała, że Herrera chcę coś odpowiedzieć, ale jej to uniemożliwiła. - Jeżeli chcesz kupić to... To nie rób tego dla męża, tylko dla siebie, rozumiesz?
Blondynka pokiwała głową i wzięłam komplet kierując się do przymierzalni, by tam zobaczyć czy wzięła odpowiedni rozmiar. Po kilku minutach wyszła z niej i pociągnęła przyjaciółkę do kas. Zapłaciła za wybraną bieliznę i wyszły ze sklepu. Blondynka rozejrzała się dookoła, myśląc, gdzie mogłyby się teraz wybrać. Natrafiła na wzrok Rudej, która pokręciła głową, śmiejąc się przy tym.
- Teraz ja wybieram sklep... Bo ja muszę coś załatwić. - Uśmiechnęła się i ruszyła, a blondynka za nią. Minęły kilka sklepów, w tym dwa ulubione pani Herrery. Jednak nie dane było jej wejść, gdyż kiedy już chciała to zrobić, jej czerwonowłosa przyjaciółka chwytała ją za rękę i prowadziła dalej. Nagle znalazły się w sklepie dla maluchów. Mnóstwo zabawek i ubranek dla niemowlaków. Anahi już dawno tu nie była... Kiedyś bywała częściej, ale z wiadomych powodów przestała tu przychodzić. Po prostu te wszystkie rzeczy ją przygnębiały, przypominały o tym, że ona od długiego czasu stara się o dziecko, a nic z tego nie wychodzi. Blondynka rozejrzała się i zobaczyła śliczne żółte body w małe uśmiechnięte misie. Wzięła je do ręki, wyobraziła sobie jak jej córeczka by w nich wyglądała. Westchnęła cicho i złoyła materiał, odkładając go na swoje miejsce.
- Any... Poznaj kogoś. - Blondynka odwróciła się w stronę głosu czerwonowłosej i zobaczyła brunetkę o brązowych włosach. - To jest Maite.
- Maite Perroni. - Czarnowłosa wyciągnęła rękę do Anahi i lekko się uśmiechnęła. Dziewczyna uścisnęła jej dłoń i również się przedstawiła.
- A teraz moje drogie panie idziemy na kawę. To znaczy na sok. - Zaśmiała się Dulce i obydwie koleżanki chwyciła za ręce, wyprowadzając ze sklepu i ciągnąc w stronę kawiarni. Zdziwiona blondynka nie opierała się, ale nie bardzo rozumiała co to wszystko miało znaczyć. Doszły do celu i zajęły stolik, biorąc niewielkie karty z napojami i smakołykami. Każda z nich wybrała coś dla siebie i po chwili czerwonowłosa poszła do kasy zamówić, zostawiając dziewczyny same. Zapadła niezręczna cisza...
- Dulce mi o tobie wiele mówiła. - Zaczęła niepewnie czarnulka, na co Anahi lekko uniosła brwi.
- A można wiedzieć co? - Nie była zbyt zadowolona z takiego obrotu sprawy. Miały być same, a tu nagle się dowiaduje, że ma spędzać czas z jakąś nieznaną jej osobą. W ogóle ten sklep dziecięcy? Co to miało znaczyć...? Czerwonowłosa zrobiła to specjalnie czy jak?
- Same dobre rzeczy. - Uśmiechnęła się Perroni. Po chwili przeniosła wzrok na Dulce, która usiadła przy jednym z boków kwadratowego stolika.
- Mam nadzieję, że się polubicie. - Czerwonowłosa wykrzywiła usta w uśmiech i chwyciła jedną z serwetek, robiąc z niej rulonik. Patrzyła to na uśmiechniętą Maite, to na lekko zdenerwowaną blondynkę. Coś czuła, że jej przyjaciółka nie jest zadowolona z tego spotkania. Po chwili kelnerka przyniosła kawę, dwa soki i trzy serniki na zimno. Wszystkie trzy podziękowały, a blondynka wzięła się za swoją słodkość, by mieć pretekst do tego, żeby się nie odzywać. - Spotkałyśmy się z Maite w szpitalu... Jak poszłam upewnić się czy jestem w ciąży. - Czerwonowłosa lekko się uśmiechnęła. - Od słowa do słowa i jakoś się zgadałyśmy, żeby się ponownie spotkać. Z resztą ona też będzie miała malucha, jest w drugim miesiącu ciąży. - Dulce upiła łuk swojego pomarańczowego soku. Chętnie zamieniłaby go na kawę, ale wiedziała, że musi teraz o siebie dbać i wyrzec się wielu rzeczy. Wszystko teraz dla zdrowia dziecka. Dobre odżywianie, nie przemęczanie się...
- Tak to prawda, jestem w drugim miesiącu ciąży. - Czarnulka uśmiechnęła się szeroko. W blondynce się zagotowało. Przyjaciółka wyciągnęła ją po to, żeby miała oglądać rzeczy dla maluszków i słuchać jak to jedna i druga będzie miała dziecko, którego tak jej brakowało? Dość tego!
- Dość... - Anahi wysyczała przez zęby i spojrzała na czerwonowłosą. - Zrobiłaś to specjalnie czy jak? Sklep dla niemowlaków, znajoma, która też jest w ciąży... Chciałaś mi wypomnieć, że ja nie mam dziecka? Chciałaś mnie upokorzyć? Gratuluję, bo własnie ci się to udało. - Spojrzała z pogardą i wściekłością na swoją przyjaciółkę i wstała, chwytając torbę oraz swoje zakupy. Pokręciła głową prychając cicho i ruszyła do wyjścia.
- Ale Any... - Usłyszała za sobą wołanie czerwonowłosej. Nie zatrzymała się, wyszła z kawiarni szybkim krokiem i przemierzała centrum handlowe ze łzami spływającymi po jej czerwonych policzkach. Nie mogła tego opanować... To był błąd, że dała się tu wyciągnąć...
......Późna pora... Na zegarku 22:46. Brunet siedział na skórzanej kanapie i oglądał film, którym tak naprawdę nie był zainteresowany. Chciał jakoś wypełnić wieczór pełen nudy... Jego żona siedziała w sypialni czytając książkę. Pewnie jakieś romansidło, którego on nienawidził, tak samo jak filmów tego typu. Najlepsze dla niego były filmy akcji, gdzie sytuacje trzymały w napięciu. Nagle przed jego oczami stanęła blondynka w czarnym, satynowym szlafroku, który ledwo zakrywał jej tyłek. Uniósł lekko brwi, zastanawiając się o co jej może chodzić.
- Możemy porozmawiać? - Usłyszał cichy głos, wydobywający się z jej ust. Skinął głową i poklepał miejsce obok siebie, po czym wyłączył telewizor, co spowodowało, że w salonie jedynym światłem była niewielka lampka, stojąca w rogu. Usiadła obok niego, kierując ciało w jego stronę. Nie wiedziała jak zacząć, choć wiedziała, że musi to zrobić... Musi z nim porozmawiać i wyjaśnić parę rzeczy. Nie wiedziała, czy jej się to uda, ale zawsze warto spróbować. Może tym razem brunet nie wybuchnie... - Zrobię testy... - Na te słowa mężczyzna spojrzał na nią i lekko zmarszczył brwi, jakby nie wiedział o czym blondynka mówi. - Zrobię testy, ale... Obiecaj mi, że jeżeli... Że jeżeli to nie ja będę winna, ty też je zrobisz... Jeśli to ja nie mogę mieć dzieci... Wtedy będzie wszystko jasne. Dam ci spokój... Jutro pójdę do szpitala, ale obiecaj mi to i... Ten jedyny raz proszę, żebyś potraktował mnie jak kiedyś... Jak wtedy, kiedy jeszcze zależało ci na mnie, kiedy patrzyłeś na mnie z pożądaniem, dawałeś uczucie i przyjemność... Po prostu kochaj się ze mną, a nie zaspokajaj swoje potrzeby... Nie rób tego z obowiązku czy przymusu... Czy też z rutyny... Proszę, ten jedyny raz... - Wypowiadając ostatnie zdanie, podniosła się z kanapy i rozwiązała szlafrok, tym samym zsuwając go na podłogę i ukazując czarną, kornkową bieliznę. Przysunęła się do niego i musnęła jego usta swoimi, a rękę wsunęła pod jego rozpiętą czarną koszulę. Herrera przymknął oczy i odwzajemnił delikatnie pocałunek. Wstał i wziął kruche ciało blondynki na ręce. Owinęła jego szyję swoimi ramionami, a on skierował się po schodach na górę, by po chwili znaleźć się w sypialni i położyć swoją żonę na dużym łóżku. Ułożył swoje ciało na jej i ręką przesunął po jej nodze. Zwinnymi palcami rozpięła guziki od jego koszuli, by po chwili materiał swobodnie zsunął się po jego plecach, a ona ręką mogła przejechać po jego karku, wywołując tym samym u niego przyjemne dreszcze. Uniosła się lekko, żeby pomóc brunetowi w rozpięciu stanika i zdjęcia go z niej. Jego oczom ukazały się dwie piersi, które po chwili zaczął pieścić ręką oraz językiem przygryzać i trącać sutki, które stawały się twarde i bordowe. Do jego uszu docierał cichy pomruk jego żony... Od dawna nie słyszał tego, a ona nie czuła tej przyjemności, jaką jej dawał w zbliżeniu. Zostawiał na jej ciele wilgotne ślady ust, milimetr za milimetrem. Szyja, dekolt, piersi, brzuch, aż doszedł do przeszkody w postaci czarnych stringów. Palcami przesunął po jej wzgórku łonowym, by po chwili drażnić nimi, przez cieniutki materiał jej muszelkę. Czuł, że coraz bardziej jest mokra i gotowa na to, żeby mógł w nią wejść. Jego męskość wołała, aby wypuścić ją jak najszybciej z ciasnego materiału. Podniósł się i zdjął spodnie, razem z bokserkami. Oczom blondynki ukazał się penis, gotowy do penetracji jej wnętrza, jednak jej mąż miał inne plany. Szybkim ruchem zdjął koronkowe stringi swojej małżonki i ułożył się wygodnie na łóżku, zatapiając swój język w słodkiej krainie blondynki. Chłonął jej zapach i smak, chcąc zatrzymać go jak najdłużej. Czuł jak jej ciało wiję się z rozkoszy, by po chwili wygięło się w łuk, a z jej ust wydobył się głośny jęk nadchodzącej ekstazy. Oderwał się od niej i zatopił się w jej słodkich ustach. Po chwili rozpoczął nimi tę samą wędrówkę co wcześniej, po jej całym ciele. Droczył się z nią... Gdy była już bliska spełnienia, przestawał i wracał do ust. I tak kilka razy... Usłyszał od niej ciche "proszę..." Uśmiechnął się nikle i ponownie zatopił w jej cipce, penetrując językiem jej wnętrze, tym razem doprowadzając blondynkę na szczyt. Uniósł się w górę, dając swojej żonie chwilę na oddech. Ucałował jej czoło i wszedł w nią wolnym, lecz zdecydowanym ruchem. Poruszał się w niej, co chwilę zwalniając i przyśpieszając, co przyprawiało Annie o zawrót głowy. Po chwili znaleźli wspólny rytm... Brunet splótł palce ich dłoni nad głową blondynki i musnął jej usta. Kilka głębszych pchnięć i po pokoju rozległy się jęki ogromnej rozkoszy obydwojga kochanków. Wspólne szczytowanie od tak dawna... Brunet opadł na drobne ciało kobiety i pocałował jej czerwone usta. Sturlał się obok niej i próbował uspokoić nierówny, szybki oddech. Blondynka przykryła ich brązową, satynową kołdrą i wtuliła się w gorące ciało swojego męża. Objął ją swoimi silnymi ramionami i przymknął oczy. Tak dawno nie kochali się tak, żeby obydwoje czuli przyjemność... Tak, żeby obydwoje w tym samym momencie szczytowali... Tak, żeby dawali drugiej osobie swoje uczucie... Anahi przymknęła oczy i zasnęła z uśmiechem na twarzy i nadzieją na lepsze jutro.
- Możemy porozmawiać? - Usłyszał cichy głos, wydobywający się z jej ust. Skinął głową i poklepał miejsce obok siebie, po czym wyłączył telewizor, co spowodowało, że w salonie jedynym światłem była niewielka lampka, stojąca w rogu. Usiadła obok niego, kierując ciało w jego stronę. Nie wiedziała jak zacząć, choć wiedziała, że musi to zrobić... Musi z nim porozmawiać i wyjaśnić parę rzeczy. Nie wiedziała, czy jej się to uda, ale zawsze warto spróbować. Może tym razem brunet nie wybuchnie... - Zrobię testy... - Na te słowa mężczyzna spojrzał na nią i lekko zmarszczył brwi, jakby nie wiedział o czym blondynka mówi. - Zrobię testy, ale... Obiecaj mi, że jeżeli... Że jeżeli to nie ja będę winna, ty też je zrobisz... Jeśli to ja nie mogę mieć dzieci... Wtedy będzie wszystko jasne. Dam ci spokój... Jutro pójdę do szpitala, ale obiecaj mi to i... Ten jedyny raz proszę, żebyś potraktował mnie jak kiedyś... Jak wtedy, kiedy jeszcze zależało ci na mnie, kiedy patrzyłeś na mnie z pożądaniem, dawałeś uczucie i przyjemność... Po prostu kochaj się ze mną, a nie zaspokajaj swoje potrzeby... Nie rób tego z obowiązku czy przymusu... Czy też z rutyny... Proszę, ten jedyny raz... - Wypowiadając ostatnie zdanie, podniosła się z kanapy i rozwiązała szlafrok, tym samym zsuwając go na podłogę i ukazując czarną, kornkową bieliznę. Przysunęła się do niego i musnęła jego usta swoimi, a rękę wsunęła pod jego rozpiętą czarną koszulę. Herrera przymknął oczy i odwzajemnił delikatnie pocałunek. Wstał i wziął kruche ciało blondynki na ręce. Owinęła jego szyję swoimi ramionami, a on skierował się po schodach na górę, by po chwili znaleźć się w sypialni i położyć swoją żonę na dużym łóżku. Ułożył swoje ciało na jej i ręką przesunął po jej nodze. Zwinnymi palcami rozpięła guziki od jego koszuli, by po chwili materiał swobodnie zsunął się po jego plecach, a ona ręką mogła przejechać po jego karku, wywołując tym samym u niego przyjemne dreszcze. Uniosła się lekko, żeby pomóc brunetowi w rozpięciu stanika i zdjęcia go z niej. Jego oczom ukazały się dwie piersi, które po chwili zaczął pieścić ręką oraz językiem przygryzać i trącać sutki, które stawały się twarde i bordowe. Do jego uszu docierał cichy pomruk jego żony... Od dawna nie słyszał tego, a ona nie czuła tej przyjemności, jaką jej dawał w zbliżeniu. Zostawiał na jej ciele wilgotne ślady ust, milimetr za milimetrem. Szyja, dekolt, piersi, brzuch, aż doszedł do przeszkody w postaci czarnych stringów. Palcami przesunął po jej wzgórku łonowym, by po chwili drażnić nimi, przez cieniutki materiał jej muszelkę. Czuł, że coraz bardziej jest mokra i gotowa na to, żeby mógł w nią wejść. Jego męskość wołała, aby wypuścić ją jak najszybciej z ciasnego materiału. Podniósł się i zdjął spodnie, razem z bokserkami. Oczom blondynki ukazał się penis, gotowy do penetracji jej wnętrza, jednak jej mąż miał inne plany. Szybkim ruchem zdjął koronkowe stringi swojej małżonki i ułożył się wygodnie na łóżku, zatapiając swój język w słodkiej krainie blondynki. Chłonął jej zapach i smak, chcąc zatrzymać go jak najdłużej. Czuł jak jej ciało wiję się z rozkoszy, by po chwili wygięło się w łuk, a z jej ust wydobył się głośny jęk nadchodzącej ekstazy. Oderwał się od niej i zatopił się w jej słodkich ustach. Po chwili rozpoczął nimi tę samą wędrówkę co wcześniej, po jej całym ciele. Droczył się z nią... Gdy była już bliska spełnienia, przestawał i wracał do ust. I tak kilka razy... Usłyszał od niej ciche "proszę..." Uśmiechnął się nikle i ponownie zatopił w jej cipce, penetrując językiem jej wnętrze, tym razem doprowadzając blondynkę na szczyt. Uniósł się w górę, dając swojej żonie chwilę na oddech. Ucałował jej czoło i wszedł w nią wolnym, lecz zdecydowanym ruchem. Poruszał się w niej, co chwilę zwalniając i przyśpieszając, co przyprawiało Annie o zawrót głowy. Po chwili znaleźli wspólny rytm... Brunet splótł palce ich dłoni nad głową blondynki i musnął jej usta. Kilka głębszych pchnięć i po pokoju rozległy się jęki ogromnej rozkoszy obydwojga kochanków. Wspólne szczytowanie od tak dawna... Brunet opadł na drobne ciało kobiety i pocałował jej czerwone usta. Sturlał się obok niej i próbował uspokoić nierówny, szybki oddech. Blondynka przykryła ich brązową, satynową kołdrą i wtuliła się w gorące ciało swojego męża. Objął ją swoimi silnymi ramionami i przymknął oczy. Tak dawno nie kochali się tak, żeby obydwoje czuli przyjemność... Tak, żeby obydwoje w tym samym momencie szczytowali... Tak, żeby dawali drugiej osobie swoje uczucie... Anahi przymknęła oczy i zasnęła z uśmiechem na twarzy i nadzieją na lepsze jutro.
....Minął tydzień czasu od wspólnej nocy państwa Herrera i od zrobienia badań przez blondynkę. Tydzień, w którym bardzo dużo rzeczy się zmieniło... Nadzieja na odbudowanie związku z brunetem, wzrosła. Od tamtej pory Alfonso stał się czuły i pomagał jej we wszystkim w domu. Stał się jak posłuszny aniołek... Dawno w ich związku nie było takiej sielanki jak teraz. Widać jej słowa jakoś na niego podziałały i miała nadzieję, że to nie pryśnie jak bańka mydlana w jednej sekundzie. Siedziała skulona na kanapie w wpatrywała się w białą kopertę. Wszystko teraz zależało od skrawka papieru, trzymanego w jej rękach. Wszystko mogło się zmienić... I tak pewnie to się stanie, nie ważne jaki będzie wynik. Westchnęła cicho, odgarniając do tyłu, opadające na jej oczy jasne włosy. Wszystko powoli zaczęło się układać, kroczek po kroczku, chociaż minimalnym, ale jakoś szło do przodu... A teraz? Znowu to zaprzepaści ich szansę. Przymknęła oczy i powoli wyjęła z koperty kartkę złożoną na pół. Odłożyła niepotrzebną rzecz i patrzyła niepewnie na obiekt jej zainteresowania ze strachem w oczach. Teraz albo nigdy... Rozłożyła kartkę i zaczęła powoli i dokładnie czytać każdą napotkaną literkę, słowo i zdanie... Jej oczy zaszkliły się, by po chwili po jej policzkach zaczęły spływać słone krople. Wszystko było jasne... Wiedziała, że wszystko teraz się zmieni. Będzie musiała dotrzymać obietnicy. W jej głowie cały czas pojawiało się jedno zdanie. Nigdy nie doczeka się dziecka... Jest bezpłodna...

